CPU Performance API w Chrome: co zyskamy, co ryzykujemy

Danny Weber

11:57 08-10-2025

© google.com

Chrome testuje CPU Performance API z Compute Pressure API. Strony dopasują się do mocy sprzętu, zwiększając wydajność, lecz pojawiają się obawy o prywatność.

Google testuje nową funkcję Chrome o nazwie CPU Performance API. Jej zadaniem jest automatycznie dostosowywać zachowanie stron internetowych do możliwości konkretnego urządzenia. W parze z już istniejącym Compute Pressure API, które pokazuje bieżące obciążenie procesora, nowy interfejs ma pozwolić witrynom dynamicznie modyfikować treści w zależności od mocy sprzętu.

Dla użytkowników może to oznaczać mniej zawieszek i nieoczekiwanych zamknięć przy korzystaniu z wymagających narzędzi, takich jak gry czy wideorozmowy, szczególnie na słabszych komputerach. Dostosowanie do realnej przepustowości CPU powinno też oszczędniej obchodzić się z energią, co przełoży się na dłuższą pracę laptopów i urządzeń mobilnych na baterii. Programistom daje to większą swobodę: możliwość tworzenia elastycznych wariantów aplikacji, zerwanie z podejściem „jeden szablon dla wszystkich” i dotarcie do szerszej grupy odbiorców. To pragmatyczny ruch, który wreszcie uczciwie uwzględnia, jak różnorodny bywa sprzęt w codziennym użyciu.

Jest jednak druga strona medalu — prywatność. Chociaż API nie zdradza dokładnego modelu procesora, ujawnianie danych o wydajności może wyostrzyć „odcisk palca” urządzenia, a to technika wykorzystywana do niejawnego śledzenia. Im więcej sygnałów o systemie trafi do sieci, tym łatwiej zidentyfikować konkretną osobę po unikatowych cechach jej konfiguracji.

W sumie nowa zdolność Chrome zapowiada wyraźny wzrost komfortu i stabilności, choć równocześnie stawia świeże pytania o ochronę prywatności. W najbliższych miesiącach Google będzie kontynuować testy i zdecyduje, co dalej. O przyszłości rozwiązania przesądzi to, czy uda się zachować równowagę między szybkością a prywatnością.