Danny Weber
02:45 06-11-2025
© D. Novikov
Porównujemy MacBooka Pro z układami M5 i M4: syntetyczne testy robią wrażenie, lecz w codziennej pracy zyski są minimalne. Sprawdź wyniki i sens aktualizacji.
Syntetyczne testy nowych MacBooków Pro z układami M4 i M5 robią wrażenie, ale w codziennej pracy różnica ledwie daje o sobie znać. Choć Apple mówi o rewolucyjnym skoku wydajności, przesiadka na M5 najpewniej nie spełni oczekiwań większości użytkowników.
Na papierze wygląda to imponująco. Apple przedstawia M5 jako wyraźny krok naprzód: chip powstał w trzeciej generacji procesu 3 nm, ma 10‑rdzeniową architekturę z usprawnionym układem graficznym, nowy silnik neuronowy i zwiększoną przepustowość pamięci do 153 GB/s. Firma deklaruje wzrost wydajności grafiki o 45%, a moc obliczeniowa GPU ma być ponad czterokrotnie wyższa względem M4.
Testy to potwierdzają. W Blackmagic Disk Speed Test prędkość zapisu SSD w M5 sięgnęła 6440 MB/s, a odczytu 6725 MB/s; M4 uzyskał odpowiednio 3265 i 2904 MB/s. W Geekbench AI nowy procesor zdobył 23 628 punktów wobec 11 616 dla M4, a w 3DMark Solar Bay Extreme liczba klatek na sekundę wzrosła o około 50%.
A jednak te efektowne liczby bledną w praktyce. Dziennikarz Macworld, John Brandon, przepuścił oba laptopy przez realne zadania — eksport zdjęć, pracę w GarageBand i render w Blenderze. Różnice były symboliczne: eksport 562 fotografii trwał 66 sekund na M4 i 56 sekund na M5, a wymagający render 3D w Blenderze zakończył się odpowiednio po 595 i 585 sekundach.
Krótko mówiąc, nawet przy dużym obciążeniu nowy MacBook Pro oszczędza zaledwie 9–10 sekund. Dla większości to wątpliwy powód, by wydawać tysiące dolarów na aktualizację. Widać, że Apple dopracowuje swoje układy, lecz w codziennym użytkowaniu M5 sprawia raczej wrażenie kosmetycznego odświeżenia niż kroku w przyszłość.